Chciałoby się chodzić po górach bez przerwy, ale niestety sezon trzeba kiedyś zakończyć. Nasze koło turystyczne zrobiło to w sobotę 23 listopada, wędrując po Górach Wałbrzyskich na trasie: Boguszów-Gorce – Droga Krzyżowa Górniczego Trudu – Chełmiec – Szczawno-Zdrój – Wałbrzych. Brało udział 18 osób; oprócz uczniów kilku członków miejskiego koła PTTK oraz nasi absolwenci (trwale zarażeni pasją wędrowania). Mimo chłodu i wilgoci, szło się dobrze i w niezłych humorach. Deszcz taktownie zaczął siąpić, gdy już byliśmy bezpieczni pod gościnnym dachem stacji Wałbrzych Miasto. Zaczęliśmy w Boguszowie, na najwyżej położonym w Polsce ryneczku, przy barokowym ratuszu również dzierżącym tytuł najwyżej położonego. A potem zielonym szlakiem obok barokowego kościoła protestanckiego zaczęliśmy wspinaczkę na Chełmiec, oddając po drodze hołd górnikom, którzy poświęcili zdrowie i życie, ciężko pracując pod ziemią. Przy stacji szóstej tej specyficznej drogi krzyżowej, upamiętniającej górników noworudzkich, zapaliliśmy świeczkę. Warto o nich pamiętać – Barbórka już niedługo.
Na Chełmcu skromne ognisko i tylko lekko osmalone kiełbaski – po prostu drewno było za mokre. Długo będziemy wspominać zejście z Chełmca, kto wie, czy nie gorsze od tego z Waligóry czy Rogowca... Gwiazdy tańczyły na liściach bukowych we mgle. Taniec albo raczej zjazd na tyłkach z Chełmca zakończył się wspaniałą ucztą pizzową – w towarzystwie przebywającej tam pani od matematyki, Agnieszki Chalcarz – w Szczawnie-Zdroju. Bardzo wyładniało to uzdrowisko, polecamy każdemu wizytę nie tylko w pijalni. A potem już przez Wzgórze Gedymina (obok Słoneczej Polany, czyli dawnego golfhausu księżnej Daisy i jej małżonka) jeden skok do Wałbrzycha. Na pociąg zdążyliśmy. Przesiadając się na stacji Wałbrzych Główny, dotarliśmy w ciemności do domu.
Dziękujemy pani Izabeli Muler oraz panu Edwardowi Ladzie za wierną i udaną dokumentację fotograficzną, a Michałowi Paskowi za wymyślenie tytułu.
|